Coming Soon ™

Oznakowanie dróg lądowych na podstawie morskiej przygody
#14
Przy okazji pasjonującej dyskusji, podrzucę zagadkę, która się luźno ale jednak wiąże z tematem oznakowania drogi i zakodowania kierunku.

Zadała mi ja znajoma której syn starał o prace jako szef czegoś w czymś dużym. I pani z HR zadała mu taka zagadkę (przerobiłem ją tak aby pasowała do realiów serwera):
jest 10 stacków soczków. W każdym jest taka sama ilość soczków. Standardowo 1 soczek waży 1 tonę. Ale jeden stack ma wybrakowane soczki które ważą minimalnie mniej (powiedzmy 0,9 tony - sztuka).  Cały stack składa sie z wybrakowanych soczków. I mamy wagę której możemy użyć tylko 1 raz (jednorazowy pomiar). Możemy za to dowolnie brać soczki ze stacków. Jak za pomocą jednokrotnego pomiaru odkryć który stack zawiera wybrakowane (lżejsze) soczki?


(17.09.2017, 20:38)Libter napisał(a): Są pewne granice, na serwerze nie potrzeba graczy dla których uruchomienie komendy graniczy z cudem (chociaż nie sądzę, żeby był to autentyczny przypadek). Warto wspomnieć, że ułatwienie dotarcia do centrum nie pomoże w żadnym innym celu - tu przydatne będą drogowskazy, które zaproponowałem w poprzednim poście.

Większość nowych graczy pojawia się obecnie u Whiteheada skąd droga do centrum jest bardzo prosta. Poza tym fundamenty tego wątku są dosyć wątpliwe - zerowe współrzędne nie powinny być celem nowicjuszy. Wszelkie potrzebne do życia przedmioty mogą znajdować się w miejscu ich przyjmowania, zwłaszcza że budowa kolejnych placówek przyjmujących planowana jest na granicach mapy.

No cóż, drogi nie moje, mogę tylko przekonywać. Aby to miało sens, musieli by się zgodzić na to wszyscy.  I wdrożyć wspólnie. Co do celowości, być może uciekły Ci moje argumenty z pierwszego postu na temat wciągania nowych graczy w ekonomię. Otóż zdarzyło mi się kilkakrotnie pilotować nowego gracza do centrum - bo tam są sklepy podane na /warp i zdarzyło mi się pożyczyć tym całkiem nowym graczom (20 minuutowym) po kilka dolarów na zakup jedzenia picia czy czego tam potrzebowali. Wszyscy oddali pożyczkę. I wszyscy zdaje się grają. A nawet się kolegujemy na serwerze z czego jestem dumny. Pisze o o tym bo taka metoda wprowadzania nowych graczy okazała się skuteczna w praktyce (podpatrzyłem ją u Hekutoki, która co prawda pośpieszyła się przelewając 50$ graczowi który znikł po chwili z serwera ale kierunek uznałem za słuszny). Tyle tylko że musi zaistnieć właściwa kolejność: "najpierw znajdź sklep, potem pożyczę ci pieniądze na zakup rzeczy" i sa to oczywiście małe sumy. To jest całkiem fajne wprowadzenie w niesamowity świat Twojego serwera. Nowy gracz dostaje przedsmak ekonomii oraz realną pomoc, ale nie z przymusu tylko dobrowolnie - on o taką pomoc zabiega i ją otrzymuje. To jest fajniejsze niż zalewanie lawą, pojawianie się w zamkniętym pomieszczeniu bez możliwości wyjścia czy też niewolnicza praca.
Wiem, że jesteś zwolennikiem przyjmowania graczy do siebie. Ale jak sam przyznajesz większość ląduje u Whiteheada. Wczoraj biegłem przez pół mapy po dziewczynę właśnie od whiteheada - nie miała nic. Sam przez kilka dni miałem ustawione przyjmowanie nowych graczy i to naprawdę nie zdało egzaminu.  Łapali te rzeczy ze skrzynki biegli gdzieś niedaleko wykopywali jakąś dziurę w ziemi, ścinali byle jak drzewa. Oni myśleli że to jest oficjalny spawn i że jest strasznie kiepski. Potem znikają z serwera. Większość tak myśli. Trzeba długo tłumaczyć, że to gościna u innego gracza. Mają nawyki z innych serwerów. Wolę potrzymać ich trochę na dystans zanim zaproszę do siebie. Dziewczyna która eskortowałem od whiteheada, osiedliłą się obok. Ma już domek i cuboida, pożyczyłem jej muła. Zapytała gdzie może budować i wspólnie szukaliśmy miejsca. Takich sąsiadów lubię. Ale potrzebna była ta prodróż, żeby troche ochłonęła. Inny gracz pojawił się kiedy pływaliśmy z Pohevaki'm w poszukiwaniu szlaków handlowych, próbowaliśmy go jakoś pilotować albo radzić, parę razy dednął, w końcu pojawił się gdzieś obok przerwaliśmy wyprawę żeby mu pomóc, dać wodę i jedzenie. Ale znów dendął bo błądziliśmy. I skończył grę, następnego dnia znów się pojawił i udało mi się znaleźć go na drugim końcu mapy i przeprowadzić do znajomej z która się chyba umówił wcześniej na grę. Założę się, że to działa dużo bardziej zachęcająco, niż pobudka u kogoś obcego w łóżku, w spawnie który jest beznadziejny (według dotychczasowych kanonów) pozamykane skrzynki i wątpliwej jakości informacje na tabliczkach.
Moja propozycja wiąże się z moimi osobistymi doświadczeniami z kilkoma osobami, którym starałem się pomóc. Nie mam w tym, żadnego osobistego interesu. Jak chce gdzieś dojechać to daję radę. Byłoby łatwiej pilotować ich w jakieś miejsce gdzie mogliby sami sobie pomóc.


Odpowiedz
  


Wiadomości w tym wątku
RE: Oznakowanie dróg lądowych na podstawie morskiej przygody - przez Mototata - 17.09.2017, 20:53



Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości